2010-07-01 23:03

30.Ile cukru w cukrze?

Zdaję sobie sprawę, ze tytułowy problem był już w przeszłości dość mocno „drążony”, ale kontekst, w jakim się ostatnio ujawnił, dla mnie samego jest absolutnym zaskoczeniem.

W naszym polskim planowaniu przestrzennym - powiedzmy sobie szczerze - dotychczas bywało różnie a nawet „różniście”.

Niemniej, cytując Jaroslava Haska: Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.

To „jakoś” nie brzmi oczywiście zbyt dystyngowanie, ale może nie wchodźmy w szczegóły.

„Wchodząc” musielibyśmy sobie powiedzieć na przykład, że:
- wiele koncepcji, projektów, polityk miało niewiele wspólnego z rzeczywistością,
- wiele planów miejscowych miało niewiele wspólnego z planowaniem przestrzennym,
- wiele procedur planistycznych miało niewiele wspólnego z partycypacją społeczną,
- wiele przepisów planistycznych miało niewiele wspólnego z prawem,
- wielu projektantów miało niewiele wspólnego z urbanistyką itp., itd.

Jeśli więc nie „wchodzimy” w w/w to wróćmy do tytułowego problemu.

Otóż, obserwując w ostatnich miesiącach lawinowy wręcz „wypływ” specustaw (ze szczególnym uwzględnieniem tych ingerujących w treść ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym) trudno nie zadać pytania: czy w tej ustawie pozostało jeszcze coś co ma jakikolwiek związek z planowaniem przestrzennym?

Chyba, że jest to realizacja całkowicie nowej idei planistycznych regulacji prawnych: „ustawa - patchwork” - zbudowana wyłącznie ze „specustaw”. Jeśli tak, to chapeau bas!

Pozostając jeszcze przez chwilę na gruncie szeroko rozumianego krawiectwa - brakuje mi tylko odpowiedzi na jedno pytanie, czy to: Prêt-à-porter czy raczej Haute couture?

Ale to już chyba zwykłe malkontenctwo.
 

—————

Powrót


Skomentuj artykuł

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz





Ankieta

Oceń artykuł

bardzo interesujący (3)
38%

interesujący (3)
38%

nie mam zdania (1)
13%

nieinteresujący (1)
13%

Całkowita liczba głosów: 8





 


   PUBLIKACJE PORTALU