2014-02-23 00:05

240.Zastrzeżenia versus zastrzeżenia

W poprzednim artykule Mea (culpa) czy Kali? pochyliłem się nad inicjatywą szefa jednej z izb okręgowych urbanistów, inicjatywą skierowaną do urbanistów „praktykujących” o wspólne, baczne przyjrzenie się funkcjonowaniu organów nadzoru ponieważ:

 „Sposób sprawowania nadzoru przez służby wojewodów nad gminnymi dokumentami planistycznymi niekiedy budzi zastrzeżenia zarówno zainteresowanych gmin, jak i urbanistów.(…)”

Przy okazji pozwolę sobie na drobną „poprawkę” w w/w tekściewbrew temu co uprzejmie zauważa autor, sformułowanie „niekiedy” nie odzwierciedla, niestety, stanu faktycznego ponieważ z moich wieloletnich obserwacji, m.in. jako adresata tych „zastrzeżeń”, wynika, że mają one charakter powszechny – każde zastrzeżenie wojewody budzi automatycznie zgodne „zastrzeżenia zarówno zainteresowanych gmin, jak i urbanistów”.

W ramach dyskusji, która wywiązała się pod moim artykułem, chcąc oddać specyfikę wzajemnych „zastrzeżeń wobec zastrzeżeń” podałem trzy przykłady charakterystycznych i często występujących „przedmiotów sporu”:

1) plan miejscowy dużego obszaru projektowanej zabudowy usługowo-mieszkaniowej sporządzony bez jakichkolwiek rozwiązań w zakresie infrastruktury technicznej („zastrzeżenia wojewody bezzasadne”);

2) w strefie sanitarnej czynnego cmentarza, na gruntach prywatnych „projektowana zieleń rekreacyjna” z ustaloną rentą planistyczną – 30% („zastrzeżenia wojewody bezzasadne”);

3) z uwagi na zbyt małą szerokość istniejących ulic osiedla „dla rozwiązania” problemów z parkowaniem ustalono obowiązek zapewnienia dwóch miejsc postojowych na każdej działce w ramach istniejącej zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej bez usług („zastrzeżenia wojewody bezzasadne”).

Kiedy przywoływałem te przykłady, tliły się we mnie jeszcze resztki nadziei, że może przynajmniej jedna osoba podejmie ze mną jakąkolwiek merytoryczną polemikę w tej sprawie – niestety, zainteresowanych dyskusją tradycyjnie brak.

Zastanawiam się, czy dzisiaj w ogóle możliwa jest taka ogólnopolska publiczna dyskusja na temat sposobu sprawowania nadzoru prawnego nad gminnymi dokumentami planistycznymi, z udziałem wszystkich zainteresowanych: władz oraz członków wszystkich OIU (nie tylko ZOIU), przedstawicieli wszystkich szesnastu organów nadzoru oraz gmin?

Albo prościej: czy jesteśmy (nadzór prawny, urbaniści, samorządy gminne) za całościowymi ogólnopolskimi instytucjonalno-prawnymi uregulowaniami naprawczymi na styku „sporządzający-nadzorujący” czy większej skuteczności upatrujemy raczej w lokalnych roboczych „kontaktach bezpośrednich” na wspomnianym styku?

Albo jeszcze prościej: odnoszę wrażenie, że raczej wszyscy preferują lokalne robocze "kontakty bezpośrednie" na styku „sporządzający-nadzorujący” - tylko dlaczego?

Czyżby zamiast reguł i zasad - czytelnych, jednoznacznych, powszechnie i wszystkich obowiązujących - bardziej nam odpowiadały indywidualne polemiki na styku „sporządzający-nadzorujący” wedle zasady "słowo przeciw słowu"?  

I czym w kontekście powyższego jest opisywana inicjatywa ZOIU? Czy nie próbą "wynegocjowania lokalnych zasad współpracy"? A co na tę inicjatywę pozostałe Izby Okręgowe? Co na tę inicjatywę władze krajowe IU?

 

—————

Powrót


Skomentuj

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz





Ankieta

Ocen artykuł

bardzo interesujący (11)
42%

interesujący (7)
27%

nie mam zdania (4)
15%

nieinteresujący (4)
15%

Całkowita liczba głosów: 26





 


   PUBLIKACJE PORTALU