2011-07-11 22:45

60.W pustyni czy w puszczy?

W artykule „Miałem sen…”, będącym swego rodzaju rekapitulacją dotychczasowej aktywności portalu kontrurbanista.webnode.com, dość pesymistycznie odniosłem się do teraźniejszości i przyszłości planowania przestrzennego w Polsce.

Dwa lata funkcjonowania portalu w otaczającej nas rzeczywistości to być może zbyt mało czasu na formułowanie ostatecznych diagnoz, ale jednocześnie wystarczająco dużo dla odnotowania tendencji dominujących w tej rzeczywistości.

Wprawdzie Internauta zabierający głos pod w/w artykułem przestrzegł mnie życzliwie przed wpadaniem w pułapkę utożsamiania powszechnej dostępności Internetu z powszechnością aktywnego uczestnictwa w tym medium, ale nawet biorąc poprawkę na tę „właściwość” Internetu nie mogę pozbyć się nieodpartego, choć kompletnie subiektywnego, wrażenia funkcjonowania portalu na zasadzie: "głos wołającego na puszczy".

Mam jedynie problem z samym frazeologizmem "głos wołającego na puszczy" – zastanawiam się mianowicie bardzo poważnie, czy w tym miejscu nie byłby trafniejszy: „głos wołającego na pustyni”.

W zgodnej opinii językoznawców oba warianty omawianego frazeologizmu są uważane za równorzędne, oznaczają bowiem: „słowa, apel nie znajdujące oddźwięku, nie słuchane, lekceważone, trafiające w próżnię” – podkreśla się przy tym, że  rzeczowniki „puszcza” i  „pustynia” są tożsame etymologicznie (pochodzą bowiem od prasłowiańskiego przymiotnika *pustъ ‘pusty, bezludny’).

Warto przy okazji przywołać tu opinię jednego z najbardziej znanych językoznawców polskich, który pomimo „etymologicznej tożsamości” w/w frazeologizmów zaleca, aby wersji „głos wołającego na puszczy” używać w codziennych kontaktach, a wariantu „głos wołającego na pustyni” raczej w czytaniach kościelnych, ponieważ słowo pustynia oddaje wiernie realia biblijnych krajobrazów.

Przyznam szczerze, że mimo wszystko jednak bardziej odpowiada mi, w kontekście opisywanym na wstępie, wersja biblijna - „głos wołającego na pustyni”.

Wersja z „pustynią” bardziej koresponduje z powszechnie praktykowaną dzisiaj postawą, określaną eufemistycznie jako: „chowanie głowy w piasek”.

To wszystko jednak to tylko takie moje imaginacje – być może mające niewiele wspólnego z rzeczywistością.

A może jest po prostu tak jak to niedawno dobitnie wyraził znany architekt (oraz polityk, urbanista, publicysta w jednej osobie):

Dobre wychowanie polega na tym, że pewnych rzeczy się nie zauważa lub nie reaguje się na nie. Czasem lepiej jest coś zwyczajnie przemilczeć.”

Co do tego, że „(…)pewnych rzeczy się nie zauważa lub nie reaguje się na nie. Czasem lepiej jest coś zwyczajnie przemilczeć.” – zgoda; to bardzo popularna postawa także w środowiskach związanych z planowaniem przestrzennym.

Tyle tylko, że w opisywanym przypadku (planowania przestrzennego) to nie kwestia dobrego wychowania tylko kwestia profesjonalizmu - a raczej jego braku. Niestety.

—————

Powrót


Skomentuj artykuł

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz





Ankieta

Oceń artykuł

bardzo interesujący (4)
36%

interesujący (3)
27%

nie mam zdania (2)
18%

nieinteresujący (2)
18%

Całkowita liczba głosów: 11





 


   PUBLIKACJE PORTALU