2015-06-14 00:24

323.„…nie idźcie tą drogą!"

Zgadzam się ze wszystkimi Czytelnikami, którzy uważają, że portal kontrurbanista staje się coraz bardziej nudny. Niestety, póki co, postanowiłem nie wychodzić z tej roli - tym razem również będzie wiało nudą. Na (nudny) początek tekst Ludwiku i Sabo..., który popełniłem dokładnie trzy lata temu w równie upalny, jak dzisiaj dzień:

Wprawdzie za szeroko otwartym oknem + 35°C ale, paradoksalnie, to nie ten tropikalny upał wywołuje we mnie totalne zniechęcenie do pisania. Od dłuższego czasu odnoszę nieodparte wrażenie, że jedynie jakieś skonkretyzowane i spersonalizowane impertynencje (to teraz takie dżezi) mogłyby jeszcze (od biedy) wywołać jakiekolwiek zainteresowanie problematyką poruszaną na niniejszym portalu czy choćby nawet samym portalem.

Dzisiaj, kiedy patrzę na swoje wcześniejsze internetowe dyskusyjne zaangażowanie sam się sobie dziwię tj. swojej bezgranicznej (ówczesnej) naiwności - w ciągu roku uczestniczyłem w ok. 80 merytorycznych wątkach dyskusyjnych.

Chociaż, kiedy czytam niektóre moje dawne przemyślenia stwierdzam, że dzisiaj też mógłbym spokojnie się pod nimi podpisać. Ot, choćby taki drobny przykład: zdarzyło się, że przed trzema laty na jednym z portali internetowych „wdałem się” w wymianę uwag na temat: czy w planie zagospodarowania przestrzennego można nakazać przeprowadzenie badań geotechnicznych?

Temat oczywiście bardzo ciekawy, ale na potrzeby bieżącego wątku chciałbym przywołać tylko mały fragment mojej, aktualnej do dzisiaj, jak mi się wydaje, wypowiedzi:

À propos toczonych obecnie dyskusji nad zmianami w prawie – jeśli dyskusję rozumiemy jako łac. discussio – roztrząsanie (problemów) to prawdziwych dyskusji nad zmianami w prawie regulującym problematykę planowania przestrzennego nie było w Polsce nigdy.

Dotychczas „roztrząsano”, owszem, bardzo często, ale jedynie gotowe „patenty” a nie problemy, które istnieją w praktyce planowania przestrzennego – w Polsce nigdy nie prowadzono kompleksowych badań nad praktycznym funkcjonowaniem planowania przestrzennego.

Sięganie do praktyki (diagnoza) jest przede wszystkim czaso- i pracochłonne. Ponadto wprawdzie jest jedynym sposobem uzyskania wiedzy na temat rzeczywistych problemów, które istnieją w praktyce planowania przestrzennego ale zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że zdiagnozowane problemy będą inne niż rozwiązywane w „patentach”.

Otóż to, postawmy śmiało to teoretyczne pytanie:

co w (hipotetycznej oczywiście) sytuacji, kiedy rzeczywiste problemy są inne niż „rozwiązywane” w rekomendowanym aktualnie „patencie”?

Albo inaczej: jakie są rzeczywiste problemy ostatniej dekady planowania przestrzennego w Polsce?

Uff, ale upał!

Jak to się wszystko lubi powtarzać – po trzech latach jest dokładnie tak samo… uff, ale upał!

 

—————

Powrót








 


   PUBLIKACJE PORTALU