2013-06-19 00:57

182. Kciuk Wielkiego Deregulatora

Deregulacja zawodu urbanisty nabrała „urzędniczych rumieńców” – zaangażowane w ten proces strony powiedziały już wszystko co było do powiedzenia a raczej wszystko co miały do powiedzenia – nastał czas ostatecznych decyzji.

Tak przynajmniej wynika z opublikowanych właśnie dokumentów przesłanych Radzie Ministrów przez Ministra Sprawiedliwości 13 czerwca 2013 r.

Od tego momentu wszyscy będą z napięciem śledzić kciuk Wielkiego Deregulatora.

Zmotywowany przez internautę o nicku „Urbanista” (wiec co Pan jako urbanista zrobił przez te 20 lat żeby tego wszystkiego szlak nie trafił?) postanowiłem sprawdzić, co ja, „szeregowy” korporacji urbanistów zrobiłem  „w temacie” deregulacji.

Oto co mi się udało znaleźć w portalowym archiwum:

Jeśli urbaniści (Izby Urbanistów) chcą wykonywać „zawód zaufania publicznego” muszą zmierzyć się z rzeczywistością, która została boleśnie wyartykułowana w Raporcie CBOS-u.

Muszą „odrobić tę publiczną lekcję” aby przywrócić zawodowi urbanisty status zaufania publicznego - w przeciwnym wypadku pozostanie on jedynie zawodem zadufania (jego władz izbowych).

Innej drogi nie ma.”

Urbanista - zawód za(d)ufania, 2 grudnia 2009 r.


Na marginesie tych doktrynalnych sporów, niezależnie od końcowego rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego, trudno nie zadać Władzom Izby fundamentalnego pytania jak Izba Urbanistów wykorzystała 7 lat swego dotychczasowego istnienia, w kwestionowanej przez RPO formule?

Co Izba Urbanistów zrobiła w tym okresie dla potwierdzenia słuszności realizowanej formuły „zrzeszania” (obowiązkowego) i „reprezentowania” osób wykonujących zawód urbanisty a jednocześnie dla uzasadnienia celowości kontynuowania tej formuły?

Jak wygląda potwierdzający tę celowość katalog dotychczasowych korzyści?

Jak przedstawia się zakres dotychczasowych dokonań Izby legitymizujący jej prawo do przypisywania zawodowi urbanisty statusu zawodu zaufania publicznego?

Samorząd urbanistów – „reprezentacja” czy „zrzeszenie”?, 3 grudnia 2009 r.

O dzisiejszej rzeczywistości adeptów zawodu urbanisty najlepiej świadczy ilość i treść internetowych ogłoszeń o poszukiwaniu pracy (np. na portalu urbanistyka.info)

Obecna sytuacja na planistycznym rynku pracy jest dramatyczna, może nawet gorsza niż kiedykolwiek.

Ale nawet najgorsza sytuacja kiedyś się skończy – a wtedy potrzebni będą profesjonalni urbaniści.

Zbliżający się Krajowy Zjazd Izby Urbanistów to doskonała okazja, aby urbaniści tworzący tę korporację podjęli wszelkie działania (prawne, organizacyjne itp.) dla zapewnienia swoim potencjalnym następcom  możliwości profesjonalnego "terminowania".

To jeszcze możemy zrobić - to nasz moralny obowiązek.

Nie zapominajmy, że kiedyś też byliśmy tylko „teoretycznie oszlifowanymi” adeptami, którzy otrzymali przecież pomoc od swych starszych, uprawnionych kolegów.

Dlatego proponuję, aby motywem przewodnim Zjazdu było hasło:
ADOPTUJMY ADEPTÓW!

Adoptujmy adeptów!, 13 kwietnia 2011 r.

   Generalnie porządkowanie polskiej przestrzeni dzieli się na część teoretyczną („reformowanie”) oraz część praktyczną („sporządzanie”).

O ile teoria napotyka na coraz to poważniejsze przeszkody, w wymiarze praktycznym od dłuższego czasu ma miejsce dosłownie „pospolite ruszenie” – w zasadzie trudno nawet wyliczyć wszystkich obecnych aktywnych współautorów „sporządzania”.

Bo przecież poza urbanistami „zawodowymi” są to jeszcze: architekci, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, radni rad gminnych, członkowie samorządowych kolegiów odwoławczych, pracownicy organów nadzoru (wojewodów), pracownicy administracji opiniująco-uzgadniającej, sędziowie sądów administracyjnych, inwestorzy, organizacje pozarządowe (szczególnie te stojące na straży środowiska), parlament (uchwalający kolejne specustawy) itd., itp.

W tej sytuacji można nawet zaryzykować tezę, że zapowiadana oficjalnie „deregulacja” zawodu urbanisty, właściwie już się w praktyce dokonała - wprawdzie w nieco zmodyfikowanej formie, ale za to w zdecydowanie większym zakresie.

Można oczywiście jeszcze dalej „deregulować” dostęp do tego zawodu i w ten sposób zwiększać popyt na „sporządzanie”  - tylko co z „podażą”? Czyżby jej „deregulacja” też miała nastąpić?

W awangardzie deregulacji!, 17marca 2012 r.

A dzisiaj?

Dzisiaj ze smutkiem patrzę na to, co zostało z otrzymanego przez urbanistów w 2002 r. „złotego rogu” korporacyjnego potencjału.

Widzę jedynie "sznur".

—————

Powrót


Skomentuj

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz








 


   PUBLIKACJE PORTALU