2015-05-15 19:11

311."Wygaszanie" deregulacji zawodu urbanisty

Po ubiegłorocznym  zderegulowaniu urbanistów „zdelegalizowanym” w ten sposób przedstawicielom tego zawodu nie pozostało nic innego jak „zejść do podziemia”. Przykład dokonania takiego, symbolicznego oczywiście, „zejścia” można znaleźć na stronie internetowej nowopowstałego stowarzyszenia o znajomo brzmiącej nazwie „Stowarzyszenie Polska Izba Urbanistów”. Poza informacją o wysokości składki członkowskiej i o numerze konta, na które należy te składki wpłacać, tak naprawdę trudno o jakiekolwiek inne konkrety (np. personalia). Chyba że takimi „podprogowymi” konkretami są nazwy czterech struktur okręgowych tego stowarzyszenia: Okręgowe Izby Urbanistów (sic!), a także umieszczone w deklaracji programowej zdanie:

„(...) Jak nazwa Stowarzyszenia wskazuje, ma to być organizacja o charakterze ogólnopolskim, zrzeszająca  tych  uprawnionych  urbanistów, którzy wierzą, że szansą na trwanie zawodu urbanisty i jego profesjonalne wykonywanie jest współdziałanie w większej grupie i wzajemne się wspieranie.(...)”

Chociaż wobec braku konkretów (nazwisk) jesteśmy skazani wyłącznie na snucie domysłów w kwestii kim są założyciele stowarzyszenia, jakie kierują nimi rzeczywiste intencje i kogo zapraszają w swoje szeregi, pewną podpowiedź znajdziemy w interesującej wypowiedzi przedstawiciela urbanistycznego establishmentu na temat przeszłej i przyszłej (poderegulacyjnej) roli "uprawnionych urbanistów":

(...) Ja piszę o złej (przestarzałej) metodologii, którą się kierowali "planiści", a wspierała to swym "autorytetem" izba. A więc byli profesjonalni, ale to był (jest) zły profesjonalizm.(...)  Moja teza od dekady jest taka, że metoda urbanistyki musi zostać poszerzona o inne działania, niż tylko sporządzanie planów (w tym studiów) zagospodarowania przestrzennego. To otwiera wiele różnych możliwości, w tym niektóre bardzo atrakcyjne. Pozwala sformułować jakąś atrakcyjną ofertę rynkową (dla gmin, dla biznesu lub dla NGO), która może dać "robotę" urbanistom, (...). Takie podejście od razu otwiera nowe pola działania, i już nie trzeba się tak bardzo denerwować dwudziestoletnią niemożnością napisania dobrej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. One jest tylko jednym z ogniw systemu, wcale nie tak ważnym. (...) ustawa obecnie nie jest tak ważna, jak była dekadę temu. Mleko się rozlało, przestrzeń została zepsuta. Władze coraz częściej same to widzą i nie są już tak skore do psucia. Nie jest już tak ważne, by zapobiegać rozlewowi zabudowy, bo większym problemem jest, jak ucywilizować te "rozlewiska" i włączyć je w strukturę miasta. To jest wyzwanie na dziś. Prawdopodobnie w części przypadków trzeba będzie ten "rozlew" kontynuować, aby osiągnąć odpowiedni standard funkcjonalny, np. zaopatrzenie infrastrukturalne. A więc ustawa kategorycznie ograniczająca "rozlew" mogłaby czasami utrudniać racjonalne działania. (...)

Mówiąc w największym skrócie: „urbaniści IU byli (czytaj: wciąż są) profesjonalni – to wyłącznie „metodologia” była zła, sporządzanie dokumentów planistycznych staje się powoli, ale nieodwołalnie zajęciem drugoplanowym, „urban sprawl” należy raczej cywilizować niż mu przeciwdziałać, jeśli przez dwadzieścia lat nie udało się stworzyć dobrej ustawy planistycznej to nawet dobrze – taka ustawa mogłaby obecnie utrudniać racjonalne działania itp.”

Jak widać na powyższym (reprezentatywnym) przykładzie, deregulacja okazała się procesem niezwykle i wieloaspektowo "inspirującym" – przewartościowała nie tylko dotychczasowy sposób postrzegania problemów polskiej planistyki i środowisk z nią związanych, ale zapoczątkowała nowy kierunek myślenia o przyszłości polskiej przestrzeni.

Niestety, cytowana wypowiedź tj. cały ten pozornie „programowy wywód”  generalnie wygląda na klasyczną „ucieczkę  do przodu” - a co przy tym znamienne - "do przodu", gdzie nie przewiduje się żadnej pracy dla urbanistycznych „nowicjuszy”, tj. tych, którzy według zamierzeń ustawodawcy mieli być beneficjentami ustawy deregulacyjnej.

—————

Powrót


Skomentuj

Data: 2015-05-16

Dodał: Maciej Borsa

Tytuł: Drogi Kontrurbanisto !

Przy całej sympatii do Pana i pańskiej działalności prosiłbym o rozwagę, bowiem „kto (…) wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu (…) podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3; (…) tej samej karze podlega, kto rozpowszechnia bez podania nazwiska lub pseudonimu twórcy cudzy utwór (…) albo publicznie zniekształca taki utwór (…).” – tak mówi Prawo autorskie.

A Pan zniekształca – albo utwór, albo zawarty w nim przekaz, czyniąc to świadomie, o czym dalej. Nie wiem, czy nie byłoby zbyt dużą stratą dla nas wszystkich i dla polskiej przestrzeni, gdyby w więzieniu, przez 3 lata, nie dano Panu możliwości redagowania portalu, co mogłoby mieć miejsce. Chciałbym tego uniknąć, więc zanim powiadomię „organy”, niniejszym podejmuję rozmowę.

Nie jestem, a zwłaszcza nie uważam się za przedstawiciela urbanistycznego establishmentu, jak to Pan pisze, a także nie mogę być „reprezentatywnym” przykładem w kwestiach regulacji/deregulacji zawodu, bowiem nigdy nie byłem członkiem Izby Urbanistów. A dla aktywizacji zawodowej młodych absolwentów zrobiłem dość dużo w teorii*) i praktyce**). No i niemal codziennie coś do tego dodaję – jest to do sprawdzenia. Nie jestem wyjątkiem - wielu tak uważa i (co ważniejsze) czyni.

Być może nasze/moje działania nie są wystarczająco skuteczne, mimo iż trwają dłużej niż Pańskie, bo sytuacja, na którą mają oddziaływać, nie poprawia się tak jakbyśmy wszyscy chcieli. Ale stale jest nadzieja, że można wspólnie coś zrobić, a w każdym razie należy się wspólnie o to starać, nie zrażając się niepowodzeniami, konsolidując środowisko urbanistów, ujednolicając rozumienie wyzwań i celów, dopracowując wspólny przekaz, zawierając sojusze.

Oczywiście krytyka postaw, jaką Pan podejmuje, ma tu też istotne znaczenie, ale jedynie jako sposób na lepsze określenie kierunków działania lub zmotywowanie uczestników.
Dopóki działa Pan w tym kierunku – ma Pan pełne moje poparcie.

Posiada Pan wystarczającą wiedzę o tym, jakie są moje motywy, choć możemy się spierać, czy lepiej działać jako `kontr-‘, czy lepiej jako zwykły `urbanista’. Dopóki się uzupełniamy to jest to dobre dla polskiej przestrzeni. Ja nie wierzę w moc sprawczą czystego protestu, reprezentowanego przez Pana, tak jak Pan nie wierzy w skuteczność zgody, którą ja proponuję. Ale powinniśmy dostrzegać to, że się uzupełniamy.

Moje teksty mają otwierać możliwości pozytywnego działania – Pańskie zamykać „ślepe uliczki” w tym zakresie. Ale jeśli próbuje Pan zamykać drogi porozumienia i pola aktywności tych, którym nadal zależy (choć być może błądzą), to szkodzi Pan przestrzeni. I wtedy Pański nick „kontr…” przestaje być dowcipny, a działania konstruktywne – moim zdaniem.

Niech Pan więc nie nadużywa naszego porozumienia, bo myślę, że tych kilka naszych polemik było pożytecznych, także z punktu widzenia Pańskich celów. Niech ta możliwość "konstruktywno-demaskatorskiego" współdziałania nadal trwa.

--------------------------------
*) np. Biuletyn KPZK PAN zeszyt 224 z 2006 roku „Przemiany uwarunkowań gospodarowania przestrzenią, jako wyzwanie dla systemu edukacji”
**) np. inicjatywa uchwały nr 3 Walnego Zjazdu Delegatów TUP z 2012 ułatwiająca członkostwo młodym absolwentom

Odpowiedz

—————

Data: 2015-05-28

Dodał: Kontrurbanista

Tytuł: Re:Drogi Kontrurbanisto !

@Maciej Borsa

Odpowiedź w następnych notkach:
"Kontrurbanistę za kraty!"
"Prezes locuta, causa finita"

Odpowiedz

—————

Wstaw nowy komentarz








 


   PUBLIKACJE PORTALU