2010-06-23 18:46

29. W kierunku społeczeństwa obywatelskiego?

Na temat partycypacji już pisałem, wskazując że pojęcie „partycypacja społeczna w planowaniu przestrzennym” funkcjonuje tylko w szeroko rozumianej publicystyce – nie istnieje natomiast w wymiarze stricte prawnym.

Oczywiście, istniejące instrumenty prawne stwarzają teoretycznie szanse na udział strony społecznej w procedurze sporządzania planów zagospodarowania przestrzennego.

Słabość tych regulacji polega na tym, że rzeczywisty zakres tego udziału jest mocno „uwarunkowany” – zależy bowiem wyłącznie od woli gminy.

W sytuacjach gdzie gmina uzna potrzebę włączenia „partycypanta” do procedury planistycznej – i w rezultacie dochodzi do współpracy merytorycznej – dla postronnego obserwatora to niezbity dowód nie tylko na istnienie ale też dobrą kondycję partycypacji społecznej w planowaniu polskiej przestrzeni.

Gorzej dla partycypacji, jeśli gmina w rozwiązaniach planistycznych preferuje „merytoryczny monolog” – wtedy, niestety, nie pomogą żadne zaklęcia, apele, skargi, protesty.

W świetle obowiązującego prawa gmina może formuły „dialog” i „monolog” stosować zamiennie. Ale obok doktrynalnych problemów z partycypacją, w planowaniu przestrzennym jest jeszcze rzeczywista aktywność ludzi.

Co z tą aktywnością począć?

Można ją (w majestacie prawa) zignorować, ale można też: pielęgnować, rozwijać, umacniać, chronić – krótko mówiąc: zaakceptować i uszanować. To abecadło społeczeństwa obywatelskiego.

W ten prosty sposób, szanując aktywność, szanujemy jednocześnie przejawiających tę aktywność ludzi.

Ludzie zawodowo zajmujący się animowaniem społecznej aktywności doskonale wiedzą jak niesłychanie to trudne zadanie.

To nieustająca walka z wieloma „przeciwnikami”: z biernością, przyzwyczajeniami, niewiarą, niewiedzą, arogancją, ignorancją, zwątpieniem itp.

Czy dążymy do społeczeństwa obywatelskiego i gdzie na tej drodze jesteśmy?

Nie udzieli nam pełnej odpowiedzi na to pytanie, ale przynajmniej zorientuje w ogólnym położeniu, pewne lokalne wydarzenie nagłośnione ostatnio przez ogólnopolskie, opiniotwórcze media:

Jest to „instalacja” zrealizowana w ramach odbywającego się w Krakowie festiwalu sztuk audiowizualnych ArtBoom Tauron. Autorką prowokacyjnego projektu jest krakowska architekt (…).

Projekt „instalacji” polega na zaaranżowaniu, na krakowskim placu Wolnica, fikcyjnej budowy osiedla mieszkaniowego, realizowanej przez dewelopera.

(…) to przestrzenna prowokacja, której zadaniem jest zwrócenie uwagi ludzi na politykę zarządzania przestrzenią publiczną w mieście – tłumaczy jego autorka (…)

Prowokacja (za przyzwoleniem władz miejskich) udała się „nadzwyczajnie”, wywołując olbrzymie oburzenie lokalnej społeczności:

(…) Na podany na internetowej stronie fikcyjnego inwestora adres e-mail przyszło mnóstwo wiadomości. „Jeśli to nie jest żart to macie przerąbane" – pisali oburzeni mieszkańcy Kazimierza. – (…) W redakcji „Gazety" rozdzwoniły się telefony. – Skandal! Trzeba to powstrzymać. Budują domy na placu Wolnica – wołał wczoraj oburzony Czytelnik. (…) Na placu zgromadził się tłum. (…).

A co na te wiadomości Pani Architekt? Czytam je od rana – mówi rozbawiona artystka.

No cóż, Pani Architekt (Artystce) można jedynie pozazdrościć poczucia humoru.

Ja mam z tym pewien problem: nie wiem – śmiać się czy płakać?

—————

Powrót


Skomentuj artykuł

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz





Ankieta

Oceń artykuł

bardzo interesujący (8)
33%

interesujący (4)
17%

nie mam zdania (5)
21%

nieinteresujący (7)
29%

Całkowita liczba głosów: 24





 


   PUBLIKACJE PORTALU