2015-03-25 00:48

289.The Day After

Na jednym z urbanistycznych portali internetowych wczorajszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego został skwitowany następująco:

"(...) Wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest dla naszego środowiska i dla samego zawodu niepomyślny. Trybunał oddalił wszystkie wnioski grupy posłów, odmawiając tym samym urbanistom tytułu zawodu publicznego.(...)"

Wiem, że to dla tego środowiska bolesne, ale w kontekście przytoczonej powyżej, pełnej rozgoryczenia opinii, jestem zmuszony przypomnieć, co w 2009 roku (przed sześciu laty!) pisałem na tym portalu o podejściu ówczesnej Izby Urbanistów do tematu urbanisty jako zawodu zaufania publicznego: 

 

2009-12-03 21:26

Samorząd urbanistów – „reprezentacja” czy „zrzeszenie”?

2 stycznia 2009 r. Rzecznik Praw Obywatelskich skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności m.in. art. 6 ust. 1 ustawy o samorządach zawodowych architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów z art. 17 Konstytucji RP oraz z art. 58 ust. 1 w zw. z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, kwestionując w ten sposób nieuzasadniony konstytucyjnie wymóg bezwzględniej obowiązkowej przynależności urbanistów do samorządu zawodowego.

RPO podkreśla, że zgodnie z brzmieniem art. 17 ust. 1 Konstytucji samorządy mają „reprezentować” osoby wykonujące zawody zaufania publicznego a nie „zrzeszać” osoby wykonujące zawody zaufania publicznego - stąd dla konstytucyjnego  „reprezentowania”  nie jest konieczna obligatoryjna przynależność do korporacji.

W ocenie Rzecznika te same zasady dotyczą  „innych rodzajów samorządu" (ust.2).

W Uzasadnieniu Wniosku czytamy m.in.:

„ Zdaniem Rzecznika dzisiejszy stan prawny, polegający na reglamentowaniu przynależności do wielu organizacji zawodowych jest daleki od pożądanej sytuacji poszanowania konstytucyjnej wolności jednostki do swobodnego wyboru i wykonywania zawodu i wyważenia koniecznej ochrony praw osób trzecich, których działalność osób należących do tych zawodów może dotyczyć. Liczne utrudnienia w wykonywaniu doniosłych społecznie zawodów, w szczególności nieuzasadniony konstytucyjnie wymóg bezwzględniej obowiązkowej przynależności do samorządu zawodowego oraz sankcja dożywotniego pozbawienia prawa do wykonywania zawodu, zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich, z jednej strony stanowią nieproporcjonalną ingerencję w wolność zrzeszania się, a z drugiej nie są konieczne w demokratycznym państwie dla ochrony wolności i praw innych osób.”

Na marginesie tych doktrynalnych sporów, niezależnie od końcowego rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego, trudno nie zadać Władzom Izby fundamentalnego pytania jak Izba Urbanistów wykorzystała 7 lat swego dotychczasowego istnienia, w kwestionowanej przez RPO formule?

Co Izba Urbanistów zrobiła w tym okresie dla potwierdzenia słuszności realizowanej formuły „zrzeszania” (obowiązkowego) i „reprezentowania” osób wykonujących zawód urbanisty a jednocześnie dla uzasadnienia celowości kontynuowania tej formuły?

Jak wygląda potwierdzający tę celowość katalog dotychczasowych korzyści?

Jak przedstawia się zakres dotychczasowych dokonań Izby legitymizujący jej prawo do przypisywania zawodowi urbanisty statusu zawodu zaufania publicznego?

Wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich, wniesiony do Trybunału Konstytucyjnego w styczniu 2009 r., do chwili obecnej nie został rozpatrzony.

Czyżby Trybunał Konstytucyjny oczekiwał odpowiedzi na postawione wyżej pytania? 



2009-12-02 22:08

Urbanista - zawód za(d)ufania?

W 2004 r. Centrum Badania Opinii Społecznej przeprowadziło niezwykle interesujące badania: „Opinia społeczna na temat zawodów zaufania publicznego”

Jak wg tych badań postrzegany jest przez społeczeństwo urbanista?

W pierwszym badaniu (skojarzenia) respondenci utożsamiali „zawód zaufania publicznego” przede wszystkim z zawodem wymagającym od wykonujących go osób specjalnych standardów etycznych, moralnych oraz wysokiej jakości usług.

Urbanista znalazł się, niestety, poza pierwszą dwudziestką konkretnych zawodów kojarzonych spontanicznie z pojęciem „zawód zaufania publicznego”.

Na wysokim 12 miejscu uplasował się w tym rankingu sołtys.

Następnie respondentom przedstawiono definicję wynikającą z polskiej tradycji oraz prawodawstwa w tym zakresie:

Zawód zaufania publicznego to zawód, który jest istotny dla ogółu społeczeństwa i charakteryzuje się:

1) szczególną więzią zaufania między klientem a osobą wykonującą dany zawód;

2) obowiązkową tajemnicą zawodową;

3) nienaganną postawą moralną i etyczną osób wykonujących taki zawód;

4) wysokim poziomem jakości świadczonych usług;

5) zorganizowaniem się osób wykonujących ten zawód w obowiązkowym samorządzie

zawodowym.

Respondenci, na pytanie którym zawodom (z listy załączonych do badania 26 zawodów) powinien przysługiwać  status „zawód zaufania publicznego” urbanistę umieścili na 23 miejscu  (41%) tuż przed kominiarzem (35%).

Pozostałe wyniki badań również nie są zbyt korzystne dla urbanisty jako potencjalnego „zawodu zaufania publicznego”.

Czy rzeczywiście jest aż tak źle jak to przedstawiono w raporcie?

A może to już tylko przeszłość (od badania minęło przecież aż pięć lat) i jest już dobrze?

Izba Urbanistów niewątpliwie znakomicie wykorzystuje „efekt żyroskopu o dużej prędkości obrotowej i małym tarciu osiąganym poprzez umieszczenie w strumieniu” regularnych składek członkowskich.

Parametry pracy tego „urbanistycznego żyroskopu” możemy obserwować na bieżąco na stronach internetowych Izby (Krajowej i Okręgowych ).

Znajdziemy tam więc wszelkie sprawy dotyczące funkcjonowania struktur Izby: personalia, finanse, składki, uchwały, zmiany tych uchwał, sprawozdania z działalności, absolutoria, stanowiska organów, rekomendacje, listy otwarte, zaproszenia na: konferencje, sympozja, kongresy, zjazdy, itp.

Nie ma tam natomiast najmniejszego śladu: podejmowania trudnych środowiskowych tematów dotyczących: jakości pracy urbanistów, odpowiedzialności zawodowej, wymiany poglądów i doświadczeń, dyskusji, polemik, problemów, konfliktów, rozdarć, wątpliwości, dylematów, nie ma podejmowania działań dla edukacji społeczeństwa, wsparcia adeptów zawodu itp.

Nie ma tam generalnie miejsca dla aktywności urbanistów należących do korporacji (chociaż potrzeba taka jest sygnalizowana na pozaizbowych forach internetowych poświęconych problematyce planowania przestrzennego).

Tyle o (smutnej) praktyce – dla równowagi (psychicznej) trochę o urbaniście w teorii.

Urbanista wg Europejskiej Rady Urbanistów (Nowa Karta Ateńska 2003)

(…) Rola urbanisty ewoluuje wraz z rozwojem społeczeństwa, systemu prawa gospodarki przestrzennej i zasad urbanistyki.

Te zmieniają się zależnie od uwarunkowań politycznych i społecznych kraju, w którym urbaniści działają jako projektanci, pracownicy administracji, doradcy, nauczyciele lub instruktorzy.

Urbanistów wyróżnia spośród innych zawodów koncentracja uwagi na interesach społecznych, traktowanie miasta czy regionu jako wyodrębniającej się całości oraz dalekosiężne spojrzenie w przyszłość.

Urbaniści analizują, nakreślają , wdrążają i monitorują strategie rozwojowe oraz służące realizacji tych strategii polityki i projekty, a także – tak jak specjaliści w każdej innej dziedzinie – wnoszą wkład w szkolenie zawodowe i prace badawcze aby dostosowywać w sposób ciągły nauczanie zawodu do aktualnych i przyszłych wymagań.

Urbaniści uczestniczą aktywnie w różnych fazach i zakresach przedmiotowych procesu planistycznego jakkolwiek ich rola i udział w tym procesie jest zmienna.

Jest już powszechnie rozumiane, że zadaniem planowania jest nie tylko sporządzanie planów. Planowanie jest częścią procesu politycznego zmierzającego do wyważenia interesów publicznych i prywatnych aby rozwiązać konflikty dotyczące użytkowania przestrzeni i treści programów rozwojowych.

Wskazuje to na znaczenie urbanisty jako mediatora. Dziś i w przyszłości, zdolności pośredniczenia w sporach i prowadzenia negocjacji będą nabierać coraz większego znaczenia.

Wypełnienie przez urbanistę jego roli stwarzać będzie konieczność sprostania większym zadaniom niż kiedykolwiek w przeszłości.

Wymagać będzie od niego umiejętności projektowania, syntetyzowania, zarządzania i administrowania, które są niezbędne dla wspierania i ukierunkowywania społecznego procesu planowania we wszystkich jego fazach.

Będzie również wymagać od urbanisty podejścia naukowego a także zdolności doprowadzania do społecznego konsensusu, który uznaje zarówno zróżnicowane preferencje jednostek jak i polityczne decyzje dotyczące realizacji, monitorowania i oceny planów i programów oraz ich ewentualnych zmian.

Złożone i pełne wyzwań zadania urbanisty w XXI wieku wymagają od urbanistów szczególnego zaangażowania w działalność jako politycznych doradców, projektantów, zarządców miast i naukowców(…).

Urbanista wg Izby Urbanistów

Członkowie Izby Urbanistów, wykonując zawód zaufania publicznego, świadomi odpowiedzialności za tworzenie podstaw zrównoważonego rozwoju oraz racjonalnego zagospodarowania przestrzeni, uznają kształtowanie ładu przestrzennego, bezpiecznego, wygodnego i estetycznego środowiska życia oraz dążenie do osiągania najwyższej możliwej jakości swojej pracy, za podstawowe cele działań środowiska zawodowego.

(Zasady etyki zawodowej urbanisty - Załącznik do uchwały Nr 18/V/2006 V Krajowego Zjazdu Izby Urbanistów z dnia 3 czerwca 2006 r.)

W podsumowaniu Raportu CBOS-u stwierdzono: 

„Wyniki badania dowodzą jednoznacznie, iż pojęcie „zawód zaufania publicznego” w opinii społeczeństwa kojarzy się przede wszystkim z zawodem wymagającym od wykonujących go osób specjalnych standardów etycznych, moralnych oraz wysokiej jakości usług. Natomiast obowiązkowa przynależność do korporacji zawodowej nie jest - w opinii publicznej - immanentną cechą tego typu zawodów.

Opinia publiczna przychyla się do postulatu ograniczenia kompetencji samorządów zawodowych i możliwie jak najszerszego nadzorowania ich działalności przez organy administracji rządowej.

W społeczeństwie przeważają opinie o konieczności ograniczenia uprawnień samorządów w kwestii określania zasad deontologii zawodowej (na rzecz niezależnych komitetów etycznych), przygotowania kandydatów do wykonywania zawodu zaufania publicznego, decydowania o dopuszczeniu do jego wykonywania oraz kontroli i oceny sposobu jego wykonywania.”

Jeśli urbaniści (Izby Urbanistów) chcą wykonywać „zawód zaufania publicznego” muszą zmierzyć się z rzeczywistością, która została boleśnie wyartykułowana w Raporcie CBOS-u.

Muszą „odrobić tę publiczną lekcję” aby przywrócić zawodowi urbanisty status zaufania publicznego - w przeciwnym wypadku pozostanie on jedynie zawodem zadufania (jego władz izbowych).

Innej drogi nie ma.

—————

Powrót


Skomentuj

Data: 2015-03-25

Dodał: Urbanista

Tytuł: WA

Sami jestesmy sobie winni i tyle jak patrze czasami na serwis angielskiej RTPI to po prosto lata swietlne...

Odpowiedz

—————

Data: 2015-03-25

Dodał: Grzegorz A. Buczek

Tytuł: jeszcze jedno przypomnienie

... tj. tego, co mówiłem nt. urbanisty jako "zawodu zaufania publicznego" w listopadzie ub. roku podczas konferencji na Wydz. Arch. Politechniki Gdańskiej

https://www.tup.org.pl/download/ZG/2014_GABuczek_wypowiedz_Urbanista_w_obliczu_przemian-prezentacja.pdf

[nota bene: ta wypowiedź została "obśmiana" na tym portalu...]

Odpowiedz

—————

Data: 2015-03-25

Dodał: Kontrurbanista

Tytuł: Re:jeszcze jedno przypomnienie

W uzupełnieniu Pańskiego przypomnienia krótka wskazówka, gdzie szukać tego "obśmiania":

2014-12-30 22:33
"Powrót do korzeni" według TUP

Odpowiedz

—————

Data: 2015-03-28

Dodał: Maciej Borsa

Tytuł: To nie koniec Świata

Mleko się wylało. Symptomy upadku idei "izb" (w przyjętej formule jej urzeczywistnienia) widać było od dawna - potwierdzają to teksty zamieszczone wyżej, także mój komentarz do tekstu: "Ustawa "krajobrazowa" entuzjastycznie przyjęta przez TUP" (poz.16). Warto może przeanalizować przyczyny i spróbować inaczej. Atomizacja naszego środowiska na pięć "stowarzyszeń" zawodowych temu nie sprzyja - to dalszy ciąg upadku. Nieumiejętność zagrania razem w obliczu wspólnych interesów - poraża. Może czas na jakiś kubeł zimnej wody. Popatrzmy wreszcie w przyszłość, a nie rozpamiętujmy przeszłości, dawnego systemu, przestarzałej metodologii, wreszcie faktycznych lub domniemanych urazów. Takiego zawodu, jaki "lansowała" izba już prawdopodobnie nie potrzeba. Świat nie upadł, a poszedł naprzód. To była faktyczna przyczyna upadku korporacji urbanistycznych - zamiast chcieć się zmienić, akceptując część krytyki wobec siebie, starano się bronić niemądrze do upadłego. A teraz jeszcze ta żałoba, zamiast otrząśnięcia się i tworzenia silnych podstaw do dalszej aktywności. Takie postawy nie wróżą dobrze. Miejsce po izbach (jeśli były w jakiejś mierze potrzebne - społeczeństwu a nie członkom), zostanie czymś wypełnione. Dobrze byłoby się tam znaleźć, szanowni Państwo. To nie koniec Świata, a jego ewolucja.

Odpowiedz

—————

Data: 2015-03-28

Dodał: Kontrurbanista

Tytuł: Re:To nie koniec Świata

Niestety, zapomniał Pan o jednym "drobiazgu" - o nieustającym, trwającym od wielu lat, kompletnym braku planistycznej roboty. Jakieś propozycje w tej kwestii?

Odpowiedz

—————

Data: 2015-03-29

Dodał: Maciej Borsa

Tytuł: Re:Re:To nie koniec Świata

Odpowiedzią w takich sytuacjach jest: marketing, rozumiany jako rozpoznanie potrzeb i także w miarę możliwości - wywołanie potrzeb. Napisałem: "Takiego zawodu, jaki "lansowała" izba już prawdopodobnie nie potrzeba", wspominając o "przestarzałej metodologii". Trzeba zaoferować coś atrakcyjnego dla potencjalnych klientów. Właśnie ukazała się książka Jane Jacobs po polsku, po ponad 50 latach od wydania amerykańskiego. Ona poddaje krytyce strefowanie funkcjonalne - używając argumentów ze swojej epoki. U nas odbiera się to jak jakąś rewolucję. Bo przecież wciąż podstawą naszej "planistycznej" metody jest funkcjonalizm, widziany jako "przeznaczanie terenów", choć one dawno są już "przeznaczone", a ludzie nie przenoszą się ze wsi do miast, a odwrotnie. Potrzeby traktuje się w takiej "planistyce" wciąż "po inżyniersku", jako obiektywne, choć takimi nie są, odkąd ludzie mają jedzenie i dach nad głową. Izby jakoś tych mielizn nie zauważyły. Niepotrzebnej roboty nikt nie chce, trudno się dziwić. Lepiej zaoferować coś potrzebnego. Takie rozumowanie nazywam właśnie "marketingiem". Dotyczy wszystkich produktów i usług w dzisiejszym świecie, także usług "planistycznych".

Odpowiedz

—————

Data: 2015-03-29

Dodał: Kontrurbanista

Tytuł: Re:Re:Re:To nie koniec Świata

Niestety, w całkowicie odmienny sposób postrzegamy przeszłość zawodu urbanisty bezpośrednio poprzedzającą deregulację - w mojej ocenie przyczyna upadku zawodu jest o wiele bardziej prozaiczna, niż Pan to sugeruje - to dramatyczny brak profesjonalizmu znaczącej części wykonujących ten zawód . Tylko tyle i aż tyle.

Odpowiedz

—————

Data: 2015-03-30

Dodał: Maciej Borsa

Tytuł: Ludzie są, jacy są

Brak profesjonalizmu to zbyt abstrakcyjne pojęcie. Do jakiego wzorca chciałby Pan porównać? Ja piszę o złej (przestarzałej) metodologii, którą się kierowali "planiści", a wspierała to swym "autorytetem" izba. A więc byli profesjonalni, ale to był (jest) zły profesjonalizm.

W dużej mierze jesteśmy więc zgodni. Proszę staranniej czytać. Nie krytykuję osób, ale metodę. Przy moim ujęciu wiadomo co naprawiać, a z konstatacji, że ludzie są źli niewiele wynika. Nie będą Pana czytać, i tyle. Może Pan najwyżej zmienić grupę docelową i próbować jeszcze raz, reformując jakąś inną branżę. Radzę trochę bardziej ufać ludziom i w nich wierzyć. Sam Pan Świata nie naprawi, musi Pan zacząć kompletować armię z takich żołnierzy, jacy są.

Moja teza od dekady jest taka, że metoda urbanistyki musi zostać poszerzona o inne działania, niż tylko sporządzanie planów (w tym studiów) zagospodarowania przestrzennego. To otwiera wiele różnych możliwości, w tym niektóre bardzo atrakcyjne. Pozwala sformułować jakąś atrakcyjną ofertę rynkową (dla gmin, dla biznesu lub dla NGO), która może dać "robotę" urbanistom, jak to Pan określił. Takie podejście od razu otwiera nowe pola działania, i już nie trzeba się tak bardzo denerwować dwudziestoletnią niemożnością napisania dobrej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. One jest tylko jednym z ogniw systemu, wcale nie tak ważnym.

Uprzedzam Pana atak: ustawa obecnie nie jest tak ważna, jak była dekadę temu. Mleko się rozlało, przestrzeń została zepsuta. Władze coraz częściej same to widzą i nie są już tak skore do psucia. Nie jest już tak ważne, by zapobiegać rozlewowi zabudowy, bo większym problemem jest, jak ucywilizować te "rozlewiska" i włączyć je w strukturę miasta. To jest wyzwanie na dziś. Prawdopodobnie w części przypadków trzeba będzie ten "rozlew" kontynuować, aby osiągnąć odpowiedni standard funkcjonalny, np. zaopatrzenie infrastrukturalne. A więc ustawa kategorycznie ograniczająca "rozlew" mogłaby czasami utrudniać racjonalne działania.

Jest więc sporo WSPÓLNIE do zrobienia. Na przykład należałoby uzgodnić jakiś wspólny spójny pogląd na te sprawy. Ale tu widać dominują rycerze-samotnicy, jak Pan. Więcej wiary w ludzi i może się udać. Oczywiście krok po kroku, w ramach w ogóle ograniczonych możliwości tak nielicznego środowiska.

Odpowiedz

—————

Data: 2015-03-30

Dodał: Kontrurbanista

Tytuł: Re:Ludzie są, jacy są

Pojęcie „profesjonalizm urbanistów” od dwudziestu kilku lat sytuuję i definiuję wyłącznie na poziomie elementarnym tj. umiejętności tworzenia dokumentów planistycznych wprowadzanych do obiegu prawnego. Stąd brak umiejętności poprawnego sporządzania takich dokumentów uważam za elementarny brak profesjonalizmu osób uważających się za urbanistów – tym samym za brak automatycznie dyskwalifikujący te osoby jako specjalistów od innych urbanistyczno-planistycznych problemów.
W mojej ocenie osoby, które mają problemy z planistycznym „abecadłem” nie są w stanie sformułować jakiejkolwiek innej „atrakcyjnej oferty rynkowej (dla gmin, dla biznesu lub dla NGO)”. „Rynek” nie rozumie specjalistycznego języka urbanistów – żąda czytelnego odwzorowania koncepcji urbanistycznych w języku niespecjalistycznym, ponadto mającym swoje oparcie w obowiązujących przepisach prawa. Znacząca część urbanistów niejako programowo odrzuca tę rzeczywistość – trwając uporczywie w swoim hermetycznym świecie sprowadzonym do deliberowania „o spójności struktur funkcjonalno-przestrzennych”.
Próbki „profesjonalizmu”, o którym piszę, znajdzie Pan w zakładce: „Planidła”

„(...)Takie podejście od razu otwiera nowe pola działania, i już nie trzeba się tak bardzo denerwować dwudziestoletnią niemożnością napisania dobrej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. One jest tylko jednym z ogniw systemu, wcale nie tak ważnym. (...)”

Całe otoczenie prawne planowania przestrzennego (nie tylko ustawa planistyczna) jest podstawą jego istnienia. Bez dobrej doktryny planistycznej, spójnej z resztą polskiego systemu prawa, planowanie przestrzenne pozostaje jedynie bezużyteczną dyscypliną akademicką. I do takiej roli, niestety, zostało w ciągu ostatniego dziesięciolecia sprowadzone.

Odpowiedz

—————

Wstaw nowy komentarz








 


   PUBLIKACJE PORTALU