2011-04-27 20:38

51. Przepraszam, ja w sprawie konia

Koń, czyli praktyka planowania przestrzennego w Polsce, jaki jest, każdy widzi. Koń, choć obecnie to już tylko zwykła szkapa – jak się okazuje – ciągle robi wrażenie. I to wrażenie nie byle jakie, bo nie może mu się wręcz oprzeć (temu wrażeniu) dziennikarka znanej, ogólnopolskiej gazety w artykule Planowanie ustawiczne, bo intratne.

Pod silnym wpływem doznanych wrażeń pisze Pani Redaktor mniej więcej tak:

(…) Przyczyny dzisiejszego stanu rzeczy są pewnie złożone i wielorakie. Jednakże nie można oprzeć się wrażeniu, że dwaj główni uczestnicy tego procesu planistycznego, czyli rady miast i pracownie urbanistyczne, nie są zainteresowani uchwaleniem planów. Są zainteresowani samym toczeniem procedury, a więc uchwalaniem, nie uchwaleniem.

Póki planu nie ma, miasto ma bowiem większą swobodę w określeniu, co na danym terenie może powstać. Stwarza to większe możliwości wyboru inwestorów i inwestycji.

Z drugiej strony są urbaniści, którzy na planach zarabiają. Pieniądze są im płacone za projekty planów, a nie za plany uchwalone.

Z punktu widzenia projektantów uchwalenie jakiegoś planu zamyka czy też ogranicza rynek ich usług. (…)

Pisałem już na ten temat w artykule „Pada deszcz?” – mocno zdziwiony brakiem jakiejkolwiek reakcji Izby Urbanistów na te, delikatnie rzecz ujmując, zbyt daleko idące uogólnienia. Miałem jednocześnie nadzieję, że taka reakcja – choćby spóźniona – nastąpi. Nie nastąpiła.

Nie mogę jednak tej sprawy tak zostawić – ale jeśli nie IU, to kto tą sprawą może się jeszcze zainteresować?

Hmm… może Oni! Spróbujmy!

 

Do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Szanowni Państwo! Ja w sprawie konia…

—————

Powrót


Skomentuj artykuł

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz





Ankieta

Oceń artykuł

bardzo interesujący (6)
33%

interesujący (5)
28%

nie mam zdania (3)
17%

nieinteresujący (4)
22%

Całkowita liczba głosów: 18





 


   PUBLIKACJE PORTALU