286.„Polityka przestrzenna czy upolitycznienie planowania przestrzennego?”
W 2010 roku, a więc w czasie, kiedy tliły się we mnie jeszcze resztki nadziei na ogólnokrajową merytoryczną debatę o najważniejszych problemach polskiej planistyki oraz o sposobach ich skutecznego przezwyciężenia, w ramach Wirtualnego Kongresu Ładu Przestrzennego zaproponowałem do dyskusji następujący temat: „Polityka przestrzenna czy upolitycznienie planowania przestrzennego?” Oczekiwana przeze mnie dyskusja, niestety, nie doszła do skutku. Zresztą ani wtedy, ani kiedykolwiek, ani gdziekolwiek później. W ciągu kolejnych pięciu lat tzw. życie samo udzieliło odpowiedzi na to pytanie. Dzisiaj już raczej nikt, kto śledzi to życie, nie ma wątpliwości, że odpowiedź mogła być tylko jedna - na żadnym poziomie (gminnym, regionalnym, krajowym) polityka przestrzenna nie zaistniała. Zaistniało za to, w bardzo szerokim zakresie, upolitycznienie planowania przestrzennego. Drobnym, choć spektakularnym przykładem takiego upolitycznienia jest słynny apel, którego sygnatariuszem była m.in. Izba Urbanistów. Decyzją władz statutowych korporacja zawodowa została formalnie wciągnięta w akcję polityczną nie mającą nic wspólnego z powinnościami statutowymi urbanistów. Ten pozornie mało znaczący fakt pozwala jednak na lepsze zrozumienie charakteru całej dotychczasowej aktywności konsultacyjno-opiniodawczej oficjalnych struktur wszystkich środowisk urbanistów (IU, TUP). Pisząc „całokształt dotychczasowej aktywności” mam tu na myśli nie tylko podjęte działania, ale także działania zaniechane. W tym kontekście nic nie powinno dziwić – ani brak chętnych do dyskusji na tytułowe pytanie, ani ogólnopolska „grobowa cisza” na temat stanu polskiej planistyki, trwająca nieprzerwanie od 09 sierpnia 2014 r.
—————