Data: 2013-02-08
Dodał: Grzegorz Buczek
Tytuł: deja vu
Charakterystyczne jest, że takie podejście, a zwłaszcza brak gotowości "kodeksowych legislatorów" do analizy "słabych punktów" obecnych przepisów, w szczególności na podstawie rozbieżnych, często wręcz wzajemnie sprzecznych orzeczeń sądownictwa administracyjnego dot. przepisów ustawy o PiZP i jej "otoczenia prawnego", a w konsekwencji podjęcia jak najpilniej inicjatywy legislacyjnej "małej (a nie systemowej) nowelizacji" przpisów ustawy o PiZP (chociażby w takim zakresie jakim proponowała to zapomniana "inicjatywa senacka" podjęta nieskutecznie tuż - zbyt późno - przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi) skutkuje utrwalaniem obecnego patologicznego stanu. Ambicje legislatorów koncentrujących się na "systemowej reformie" powodują, że stale "grzebią" w tych przepisach inni zainteresowani i z sukcesem stale (głównie pod kątem własnych interesów), zwykle przy pomocy zmian w innych ustawach (którym towarzyszą oczywiście "odpowiednie" zmiany ustawy o PiZP), wprowadzają zmiany do przepisów, zwykle "poza głównym nurtem" wysiłków "systemowych reformatorów." W tym roku weszły już w życie trzy takie zmiany, przy czym "najzabawniejsza z nich jest ta, wynikająca ze zmiany Prawa telekomunikacyjnego - od 21 stycznia 2013 r. wyeliminowano z listy organów uzgadniających projekty studium i MPZP Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej w zakresie telekomunikacji !
O najpilniejsze drobne, ale niezbędne zmiany w przepisach (a przede wszystkim o analizę orzecznictwa administracyjnego dot. przepisów ustawy o PiZP) apelowała wielokrotnie i bez skutku GKU-A, jednak główny Adresat tych apeli (ówczesny "właściwy" wiceminister) koncentrował się na pracach nad "wielkim projektem ustawy", który - po trzech latach prac - wylądował w koszu Rady Ministrów... Złośliwi mówią, że legislatorzy unikają na ogół takich niewielkich zmian, gdyż po ich wprowadzeniu mogłoby się okazać, że żadne "wielkie zmiany systemowe" nie były by już potrzebne, a tym samym nie było by już szansy na przyjęcie całkiem nowej ustawy o planowaniu roboczo nazywanej "ustawą wiceministra XYZ", czy "kodeksu prof. ZYX".
Ale tak oczywiście uważają (i szepczą po kontach) tylko bardzo złośliwi przeciwnicy "wielkich reform", bo zapewne też maja w tym swój interes. Wiadomo bowiem, że "najlepiej jest jak jest", zwłaszcza dla tych, którzy już nauczyli się świetnie funkcjonować w obecnym chaosie. W tej sytuacji warto odnotować to, co niestety nie zostało zapisane w komunikacie z posiedzenia Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego z dnia 23 stycznia br., że Przedstwiciele Krajowej Rady Izby Urbanistów w dyskusji bardzo mocno argumentowali na rzecz najpilniejszych zmian przepisów poprzez "małą nowelizację" ustawy o PiZP (i niektórych innych ustaw), podkreslając że bardzo rozciągnięte w czasie prace Komisji nie powinny blokować takiej małej, ale niezbędnej nowelizacji.
Odpowiedz
Data: 2013-02-09
Dodał: Kontrurbanista
Tytuł: Re:deja vu
Odnoszę wrażenie, że umknęła Panu jeszcze jedna grupa „grzebiących” w przepisach – o jednym z reprezentantów tej „grupy” pisałem już w kwietniu 2009 r., w felietonie inaugurującym działalność portalu kontrurbanista. Mam tu na myśli ówczesną Komisję Przyjazne Państwo, wedle której podstawową przyczyną braku planów zagospodarowania przestrzennego gmin są olbrzymie koszty sporządzanych planów miejscowych. Komisja nie poprzestała jednak na tym „epokowym” odkryciu perorując dalej, że koszty te generowane są w głównej mierze skalą map (1:1000), ale zdaniem specjalistów (tejże Komisji) jest proste rozwiązanie, radykalnie „tnące” te koszty – to sporządzanie planów miejscowych na mapach w skali 1:10000.
Tak na marginesie poruszanych przez nas kwestii, myślę sobie, że być może „mroki” nie tylko tej, ale wielu innych „legislacyjnych zagadek” rozjaśniłoby w znaczącym stopniu przyjrzenie się nie intencjom „legislatorów”, ale „kompatybilności” ich zawodów z planistyczną materią. A może tylko mi się tak wydaje...
Odpowiedz
Data: 2013-02-10
Dodał: Grzegorz Buczek
Tytuł: d. Komisja "Przyjazne Państwo"
Pomimo tego, że sposób myślenia i działania tej Komisji nie jest odposobniony, bo przecięż takich "odkrywców" prostych rozwiązań i recept na poprawę systemu planowania (głównie pod kątem ich specyficznych interesów) jest o wielu więcej niż członków tej Komisji, nie wspomniałem jej aktywności w moim wpisie nie tylko dlatego, że nie jest tego warta, ale przede wszystkim dlatego, że jej działania nie były - na szczęście - skuteczne (być może poza pozostawieniem "śladów" w sposobie myślenia o "reformie systemowej" u innych podobnych samozwańczych reformatorów...).
Odpowiedz
Data: 2013-02-10
Dodał: Kontrurbanista
Tytuł: Re:d. Komisja "Przyjazne Państwo"
Ja bym jednak nie lekceważył zupełnie casusu Komisji „Przyjazne Państwo” – oto ostatnio ma miejsce recydywa tego sposobu poprawiania świata w postaci osławionej „deregulacji”.
W obydwu przypadkach zadziwia mnie a jednocześnie nieco przeraża łatwość, z jaką te „pomysły” doszły do „oficjalnego głosu”.
Odpowiedz
Data: 2013-02-08
Dodał: PM
Tytuł: niemoc?
Jako niedoświadczony obserwator (zarówno pod względem zawodowej aktywności jak i stażu obserwacji) jestem niepojęcie zdziwiony niemocą... Wszelkich środowisk planistycznych i okołoplanistycznych. Może to przez młodzieńczą naiwność, że wystarczy chcieć, że wszelkie procesy legislacyjne nie mogą być tak nieograniczenie skomplikowane, że skoro coś jest w sposób oczywisty nieudane, to w sposób ewolucyjny powinno być wypierane przez rozwiązanie lepsze. Zresztą, jakiż jest sens błądzenia własnego, skoro tak wielki zbiór doświadczeń obcych jest dostępny. A może w tym tkwi problem - rządzić się sami nie powinniśmy, bo nam to w sposób oczywisty nie wychodzi...
Odpowiedz
Data: 2013-02-09
Dodał: Kontrurbanista
Tytuł: Re:niemoc?
Myślę, że najbardziej adekwatną odpowiedzią na Pańskie "zdziwienia niemocą" jest w/w diagnoza Pana Grzegorza Buczka:
(...) Wiadomo bowiem, że "najlepiej jest jak jest", zwłaszcza dla tych, którzy już nauczyli się świetnie funkcjonować w obecnym chaosie. (...)
Odpowiedz