2014-01-13 01:57

225. Korporacja urbanistów - kara czy wyróżnienie?

W ubiegłym roku w artykułach Poza rzeczywistością i Planistyczne ingrediencje podjąłem, oczywiście całkowicie subiektywną, próbę odpowiedzi na pytanie: „Co to znaczy być urbanistą uprawnionym?”

(...) Izba Urbanistów Polskich rozumiana jako korporacja zawodu zaufania publicznego nie istnieje.

Uległa całkowitemu samounicestwieniu wkrótce po powstaniu - jej miejsce zajmuje obecnie kadłubowa struktura nieudolnie imitująca korporację.

Znakiem firmowym tej struktury jest „przymus składkowy”, egzekwowany bezwzględnie pod rygorem utraty prawa do bycia urbanistą (!).

Zgodnie z zasadą, że nieszczęścia chodzą parami, przymusowi składkowemu towarzyszy „przymus zbierania punktów szkoleniowych”, którego naruszenie jest również zagrożone „zawodową dekapitacją”.

Zwrotu „zbieranie punktów szkoleniowych” używam tu nie bez przyczyny – do takiej karykaturalnej praktyki sprowadzono niezwykle ważny korporacyjny obowiązek podnoszenia kwalifikacji zawodowych urbanistów.(...)

„(...) Trzecim wyznacznikiem statusu urbanisty uprawnionego jest „sporządzanie”.

W przeciwieństwie do obowiązku regularnego uiszczania składek członkowskich i zgromadzenia zadanej ilości punktów szkoleniowych „sporządzanie”, póki co, obowiązkowe nie jest.(...)”

W ten oto prosty sposób potencjalnie zaszczytne sformułowanie „bycie urbanistą uprawnionym” zostało w praktyce  sprowadzone do czysto formalnego, pozbawionego takiego pozytywnego nacechowania „przynależenia do Izby Urbanistów”.

W praktyce nie jest więc „przynależność do Izby Urbanistów” wartością „dodaną” uprawiania zawodu urbanisty, ale raczej, jak wynika z opisanego na wstępie  status quo, rodzajem kary za to „uprawianie”.

Tak jest, ale czy tak dalej musi być?

Czy możliwe jest odwrócenie tej dotychczasowej, paradoksalnej sytuacji, tak aby „przynależność do Izby Urbanistów” miała charakter nobilitujący, współtworzący pozytywny wizerunek i markę „przynależącego” urbanisty a brak tej „przynależności” nie dawał takich bonusów?  

Oto moja „autorska” odpowiedź na to pytanie:

 

Utworzenie dwóch ustawowych poziomów funkcjonowania urbanistów:

poziom podstawowy: ministerstwo

poziom wyższy: korporacja zawodowa

***

poziom podstawowy: Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju

Podstawowe postępowanie kwalifikacyjne dla adeptów zawodu (oraz wszystkie postępowania dyscyplinarne) prowadzi ministerstwo. Nowi urbaniści zostają zarejestrowani na ministerialnej liście na okres trzech lat a następnie mogą być na własną prośbę przenoszeni do Polskiej Korporacji Urbanistów.

Warunek niezbędny przeniesienia do Korporacji:

w ciągu trzech kolejnych lat od umieszczenia na liście ministerialnej żaden sporządzony przez urbanistę dokument planistyczny (plan miejscowy lub studium gminy) nie zostanie prawomocnie uchylony z winy tego urbanisty

   ***

poziom wyższy: Polska Korporacja Urbanistów

Dotychczasowi uprawnieni urbaniści (tj. członkowie IU) stają się członkami nowej korporacji urbanistów

Warunek niezbędny umieszczenia na liście Korporacji:

w ciągu ostatnich trzech lat żaden sporządzony przez urbanistę dokument planistyczny (plan miejscowy lub studium gminy) nie został prawomocnie uchylony z winy tego urbanisty - obecni członkowie IU nie spełniający tego wymogu zostają zarejestrowani na liście ministerialnej;

Przesłanka do usunięcia z listy Korporacji i przeniesienia na listę ministerialną:

sporządzony przez urbanistę dokument planistyczny (plan miejscowy lub studium gminy) został prawomocnie uchylony z winy tego urbanisty.

***

PS. Jeszcze tylko niezbędne uzupełnienie  – zasada funkcjonowania „prawomocnego uchylenia”

Pisałem o tym szczegółowo m.in. w streszczeniu projektu ustawy planistycznej Prawo rozwoju przestrzennego:

(…) to mechanizm, ujęty w ramy formalno-prawne a polegający na powiązaniu naruszeń prawa przy sporządzaniu planu miejscowego z obowiązkową odpowiedzialnością zawodową urbanistów związanych formalnie ze sporządzaniem tego planu:

  • jeżeli rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody, stwierdzające nieważność uchwały w sprawie planu miejscowego obszaru, stanie się prawomocne z powodu niezłożenia przez gminę, w przewidzianym terminie, skargi do sądu administracyjnego, wojewoda przesyła kopię tego rozstrzygnięcia do prezesa okręgowej izby urbanistów, właściwej dla autora projektu planu miejscowego;
  • sąd administracyjny rozpatrujący skargę na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody, podtrzymujący to rozstrzygnięcie, po uprawomocnieniu tego orzeczenia przesyła jego kopię do prezesa okręgowej izby urbanistów, właściwej dla autora projektu planu miejscowego; przepis powyższy stosuje się odpowiednio przy rozpatrywaniu skargi w trybie art. 101 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym.

—————

Powrót


Skomentuj

Data: 2014-01-13

Dodał: Sky

Tytuł: ?

Może i pomysł dobry ale i tak już przeterminowany. W zasadzie na ostatnim posiedzeniu komisji deregulacyjnej, jej przewodniczący wyraźnie powiedział, że urbaniści nie są zawodem zaufania publicznego bo nic nie tworzą, więc trudno dyskutować o czymkolwiek przy takim punkcie wyjściowym. W zasadzie będzie tak:
1. Każdy będzie urbanistą, łącznie z urzędnikami w urzędach - sami sobie zrobią plany i studia. Architekt = urbanista (niebywałe same w sobie),
2. Planowania przestrzennego w zasadzie nie ma.
3. Jest idealnie ;/ - "burdel na kółkach" na całego.

Prawdą jest, że rola IU nie jest zgodna do końca z "jej duchem". Porażająca jest jednak także cała "ta fasadowość" systemu, za który kiedyś przyjdzie nam zapłacić ogromny rachunek i społeczny i ekonomiczny. Na to nakłada sie w polskich warunkach niska kultura stosowania prawa np. ustawa o zamówieniach publicznych i brak jakichkolwiek kryteriów merytorycznych. Powiem tak. Ostatnio czytałem o przetargu na zaopatrzenie w żywność pewnego przedszkola. Oczywiście kryterium tylko jedno - 100% waga to cena. Więc w zasadzie należy porzucić jakiekolwiek szanse na właściwe merytorycznie skutki deregulacji w tej w formie.

Odpowiedz

—————

Data: 2014-01-13

Dodał: Kontrurbanista

Tytuł: Re:?

Myślę, że "przeterminowany" jest raczej problem deregulacji naszego zawodu.
Sądzę, że w kwestii "deregulacji" nie wszystko jeszcze zostało powiedziane - nie wierzę w to, że minister Dziekoński poprze ten legislacyjny absurd.
Martwię się raczej tym, co będzie później - dotychczas nie natknąłem się na jakiekolwiek sensowne propozycje rozwiązania problemów związanych z funkcjonowaniem zawodu urbanisty.

Odpowiedz

—————

Data: 2014-01-13

Dodał: Sky

Tytuł: Re:Re:?

Zgadzam się: nie należy zamykać dyskusji dotyczącej deregulacji
Nie zgadzam się: na obecną formę deregulacji

Za przykładem z krajów anglosaskich problem jest moim zdaniem łatwy do rozwiązania: dobrowolne stowarzyszenia branżowe podnoszące prestiż i szkolące oraz trzy stopniowy egzamin państwowy, np.

https://www.cip-icu.ca/web/la/en/pa/6BB128DBAAB542389E2CDBFCBE58CB9F/template.asp

https://www.psb-planningcanada.ca/NEWS/index.php

Taki model jest moim zdaniem wystarczający. Wymaga bowiem tylko dwóch rzeczy: chęci i determinacji w dążeniu do celu eliminując przy okazji (w stosunkowo dużym stopniu) przypadkowość wykonywania zawodu. U nas dyskusja toczy się dokładnie w odwrotnym kierunku...

Najbardziej smutna jest konkluzja, że znów okazało się, iż "mamy swoiste równanie w dół" i znów nie warto się starać. Teraz i tak wszyscy, "którym się nie chciało" zostaną urbanistami ;)

Odpowiedz

—————

Data: 2014-01-13

Dodał: Kontrurbanista

Tytuł: Pokonać mentalność "egipskiej niewoli"

Nie do końca zgadzam się z pomysłem łatwego i prostego, a moim zdaniem tylko pozornie skutecznego sięgania po sprawdzone przykłady innych krajów – niestety, jestem przekonany, że musimy raczej samodzielnie, według naszego rodzimego patentu „powrócić z egipskiej niewoli”.
W tym właśnie tkwi problem, że na początku musimy uporać się definitywnie z wszechobecną w Polsce, a np. w „starej” Unii kompletnie nieznaną, mentalnością „egipskiej niewoli”. Dobry przykład tego typu umysłowości opisałem w artykule: Polowanie na (planistyczne) czarownice.
W ewentualnym myśleniu o jakiejkolwiek "naprawie" nie możemy od istnienia tej mentalności abstrahować - w Polsce to nie jest zjawisko marginalne, to w dalszym ciągu "kościec" naszej współczesnej planistyki.

Odpowiedz

—————

Wstaw nowy komentarz





Ankieta

Oceń pomysł

bardzo interesujący (12)
48%

interesujący (6)
24%

nie mam zdania (4)
16%

nieinteresujący (3)
12%

Całkowita liczba głosów: 25





 


   PUBLIKACJE PORTALU