2015-06-24 00:52

326.Głos z prowincji

Jak wynika z treści postów zamieszczanych na tym portalu, jego nazwa różnie się różnym osobom kojarzy - „najchętniej” jako „programowe krytykanctwo”.  Dla zwolenników tego „zaszufladkowania” nie ma najmniejszego znaczenia, że nazwa „kontrurbanista” jest bardzo łatwa do rozszyfrowania  - wystarczy przeczytać  zamieszczony na tym portalu autorski projekt ustawy planistycznej (lub jej skrót).

A propos „autorskiego projektu ustawy planistycznej” - propozycja ta, od momentu jej opublikowania  w 2010 roku, jest traktowana „najchętniej” jako „nieistniejąca”.

Nie wiem ile osób przeczytało projekt w ciągu pięciu lat – „przyznało się” do jej przeczytania (vide ankieta) 26 osób. Jest aż tak zła?

A może wręcz przeciwnie – zawiera całkiem sensowne a ponadto realne rozwiązania?

Być może problem z tym projektem jest zupełnie innej, pozamerytorycznej natury - jeśli nawet (teoretycznie) projekt ustawy planistycznej zawiera bardzo dobre rozwiązania, to czy jest możliwe, aby „wszystko, od zawsze i  najlepiej wiedzący” teoretycy – specjaliści od doktryn i paradygmatów planowania przestrzennego, kiedykolwiek PUBLICZNIE*** przyznali rację jakiemuś „kontrurbaniście”, w dodatku z "prawobrzeżnej" prowincji?

Sądząc po tym, co od 5 lat „widać, słychać i czuć” – wątpię. Raczej "po nas choćby potop".

Oczywiście wszystko z troski o Polskę.

*     *     *

„Programowe krytykanctwo” to nie jedyna „szuflada”, w której (koniecznie mocno zatrzaśniętej) najchętniej widzieliby moją portalową aktywność, portalowi goście (przynajmniej niektórzy).  

Całkiem niedawno na niezwykle oryginalny pomysł zdefiniowania moich intencji wpadł jeden z Czytelników „odczytując” je jako: zamykanie „ślepych uliczek”, próby demaskowania, konsolidowania, ujednolicania rozumienia wyzwań i celów środowiska urbanistów, dopracowywania wspólnego środowiskowego przekazu, zawierania sojuszy, inicjowania środowiskowych przedsięwzięć, kół, stowarzyszeń, itp.

Przy okazji dowiedziałem się, że niestety (dla mnie oczywiście), stoję po niewłaściwej stronie „barykady” – na szczęście (też dla mnie) nie wszystko jeszcze stracone (w moim nieciekawym położeniu) – jeśli odpowiednio zweryfikuję swoją dotychczasową aktywność mogę liczyć nawet na „wsparcie” i „sojusze”.

Autorowi tej „wiwisekcji” najwyraźniej „nie przeszkadzają” moje rzeczywiste intencje, w sposób oczywisty i czytelny wyartykułowane w umieszczonych na portalu tekstach, a które łączy jeden wspólny mianownik – „daleko od wszelkich politycznych barykad” - przestrzeń nie ma przynależności partyjnej. Podobnie „nie przeszkadzają” moje rzeczywiste intencje (zapisane m.in. w autorskim projekcie ustawy planistycznej)  innemu autorowi „szufladkowania”, któremu „udało się” nawet „zdemaskować”  ideową zgodność moich poglądów z poglądami pierwszego przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego!

A wszystko to z troski o Polskę.

*     *     *

Trzecią, najliczniejszą (jak mi się wydaje) grupę „oponentów” portalu kontrurbanista tworzą osoby, które „programowo” odrzucają moje, od lat powtarzane, opinie o braku profesjonalizmu znaczącej części wykonujących zawód urbanisty. Moim adwersarzom kompletnie  „nie przeszkadzają”, przedstawiane na portalu, rozliczne, spektakularne przykłady „zawodowstwa” parających się tą profesją. W zgodnej ocenie w/w, jeśli już cokolwiek w tej kwestii nie jest „okej”, to raczej moje „zgorzkniałe poglądy” i „hejt”, który uprawiam na tym portalu.

Co znamienne w przypadku tej grupy, to również „programowe” unikanie dyskusji na tematy merytoryczne. Rozumiejąc niechęć do takich dyskusji zaproponowałem rozwiązanie „systemowe” problemu „zawodowstwa” wykonujących zawód urbanisty – centralny rejestr  „planistycznych naruszeń prawa”.  Niestety, pomysł „nie został kupiony”.

Najpewniej z troski o Polskę.

 

*** co ciekawe, w prywatnej korespondencji z niżej podpisanym autorski projekt ustawy planistycznej jest bardzo pozytywnie oceniany

 

 

MAREK JAĆ - "kontrURBANISTA"

—————

Powrót








 


   PUBLIKACJE PORTALU